Jestem chora na POCHP. Dokładnie nie pamiętam ale to trwa 5 - 6 lat. Paliłam ponad 45 lat, aż pewnego ranka w kuchni na czczo jak zwykle zapaliłam, jak się okazało ostatniego papierosa, ponieważ po zaciągnięciu się straciłam przytomność i padłam na podłogę jak struty bąk. Ile to trwało nie wiem. Po dojściu do siebie zaczęło mi brakować powietrza, ale myślałam że to chwilowe. Nie palę papierosów 7 lat, ale stan mojego oddychania jest coraz słabszy. Są kłopoty przy wykonywaniu spirometrii. Używam inhalacji z Berodualu oraz z Miflonido i Zafironu. Jest ze mną coraz gorzej, wychodząc parę kroków od domu do sklepu mam problemy z wróceniem bo prawie tracę przytomność z powodu braku możliwości nabrania powietrza i normalnie się duszę. Trafiło mi się 3 razy paść na chodniku, myślałam że już umieram. A zatem błagam Państwa o pomoc, mój pulmonolog wyznaczył mi wizytę 2015 roku na 20 grudnia z zaleceniem prześwietlenia klatki piersiowej, które wykonałam, ale wynik otrzymała p. pulmonolog, wizyty nie miałam, bo lekarka zachorowała i teraz mam wizytę 1 kwietnia br do innej p. doktor, a ja ledwie zipie i nie wychodzę z domu, bo na myśl o wyjściu już mnie zatyka. Proszę o odpowiedź bez ogródek czy nam czekać na śmierć. Mam 78 lat i ważę 33 - 35 kg.