Dzień dobry pisze z dziwnym pytaniem. Otóż spóźniał mi się okres kilka dni,dodatkowo wyszły moje problemy wrzodowe,miałam poranne mdłości,bolały mnie piersi itd...balam sie ze jestem w ciąży. Byłam na usg jamy brzusznej (5tydzien od ostatniej miesiączki) dwa razy w ciągu jednego dnia :1.wykryto mi torbiel, 2.miałam jeszcze raz robione usg jamy brzusznej żeby dokładnie oglądnąć zmianę na jajniku...bałam się ze będzie widać pęcherzyk ciążowy(nie chce być w ciąży),ale nie było nic widać. Dwa dni później ( równy tydzień od spodziewanej miesiączki) dostałam okres, bardzo obfity i bolesny. Po nim przestały mnie bolec piersi, nie są one już takie nabrzmiałe,nie zmieniają się w żaden sposób..są normalne. Po skończeniu krwawienia, w 11 dniu cyklu byłam u ginekolog na badaniu dopochwowym. Na nim również nie było widać pęcherzyka ciążowego. Doktor powiedziała ze mam tylko zaburzenia hormonalne w obrębie jajników (zespól policystycznych jajników). Nie współżyłam z chłopakiem,jestem dziewica ale płyn preejukalycjny znalazł się na łechtaczce i słyszałam ze od tego tez można zajść w ciążę, wiec na pytanie czy współżyłam odpowiedziałam nie.na wynikach badan mam ze stryktura macicy jest jednolite i nie ma zmian. Wiem ze to głupie pytanie ale czy bo dwóch usg w odstępie dwóch tygodni,które nie pokazały żadnych objawów ciszy,obfitym i bolesny okresie trwającym 6 dni ( u mnie norma to 4), brak porannych nudności, niepowiększające się ,nie nabrzmiałe i nie bolące piersi...mogę się bać bycia w ciąży?jeśli liczyć od miesiączki wcześniej na usg dopochwowym kończył się 7 tydzień....