Witam. 3 lata temu udałam się do ginekologa, ponieważ co miesiąc, jakoś mniej więcej w połowie cyklu, bardzo mnie bolało po prawej stronie brzucha, był to przeszywający ból. Nie dawałam sobie z nim rady, więc poszłam do ginekologa, zbadano mnie, wykonano usg i nic nie stwierdzono, tylko dostałam leki na ból. Później chodziłam do innego ginekologa, który stwierdził, że wyreguluje mi okres - cykl trwał (około) ponad 35 dni, czasem dochodził do 40. Rok temu też go dostawałam różnie - w 39 dniu, 44, zdarzyło się i w 25 dniu, w 32 też ale też w 55, i "normalnie, książkowo" - w 31. Zgłosiłam się zatem do endokrynologa-ginekologa, który zlecił specjalistyczne badania z krwi, jednak mieszczą sie one w normie (wywnioskowałam po wartościach na badaniach). Niedługo idę z tymi wynikami do lekarza. Teraz cykle trwały odpowiednio począwszy od stycznia 33, 36, 31, 36. Czy jest to powód do niepokoju?