Wszystko zaczęło się od tego, że w niedzielę jak już się weekend skończył to czas wracać do domu. Co tydzień jeźdzę autobusem potem pociągiem bo nie ma bezpośredniego. A jadąc autobusem mam chorobe lokomocyjną. W niedziele jak jechałam autobusem to dziwnie sie czułam. Taka jakby ,,wcięta,, a nic nie piłam. Jak wysiadłam z autobusu to jakoś mi sie lekko w głowie kręciło. Potem Czekałam na pociąg. A w tym mieście coś dziwnego jest bo tam tak zimno zawsze i sie zle czuje siedząc tam. Jak jechałam pociągiem to mi głowa bolała i lipnie sie czulam taka słaba. Jak dojechałam to mnie tak głowa bolała że masakra , plecy z prawej strony z boku. Ciezko bylo isc, i zimno mi bylo sie trzesłam a cała gorąca bylam , piersi tez gorące
Byly. Oczywiscie ból glowy byl najgorszy bo jak wstałam by iśc do lazienki to ciezko bylo rownowage utrzymac. I strasznie sucho w gardle bylo, ciągle pić mi sie chcialo wody. Na nastepny dzień nigdzie nie wychodziłam w łóżku cały dzień. Apetytu zbytnio nie miałam ale jak zjadłam coś to troche lepiej mi było. Potem temperature zmierzyłam i miałam prawie 39stopni.
Ja już tak miałam jak wracałam z weekendu , tak samo jak teraz- dwa tygodnie temu . Od czego to może być? Coś ze Zmianą temperatury/ciśnienia ? Proszę o poradę. Pozdrawiam
