Niedawno dowiedziałam się, że jestem nosicielem streptococcus agalactiae, czyli paciorkowca (pozostałość, której nabawiłam się w czasie ciąży). Lekarz poinformował, iż nie będziemy tego leczyć bo nie ma sensu :/. Jednak ja czuję niedosyt i strach. Mam też szereg pytań, na które nie mam odpowiedzi np. czy w takim razie jest możliwość zarażenia męża (a podejrzewam, że tak) i czy przez sex oralny czy analny jest możliwość przeniesienia tego świństwa? A także w jaki sposób mąż powinien zbadać się na obecność paciorkowca? Jestem załamana pomóżcie :(.